Rano obudziłam się czując czyjeś ramie obejmujące mnie w tali. Strach sparaliżował moje ciało. Oddech przyspieszył.Bałam się odwrócić. Po chwili zaczęły do mnie napływać wspomnienia z wczoraj. Moje ciało się rozluźniło. To tylko Harry , spokojnie. Przy nim jesteś bezpieczna. Powtarzałam to w kółko w mojej głowie. W końcu mój oddech się unormował. Poczułam jak Harry się poruszył. Odwróciłam się twarzą do niego. Chłopak najwyraźniej jeszcze spał. Jego oczy były zamknięte , a oddech spokojny i równomierny. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Jego loki były rozrzucone po całej poduszce. Z lekko rozchylonych ust wydobywało się ciche pochrapywanie. Zgarnęłam z jego twarzy zabłąkany kosmyk i pogładziłam go po policzku.
-Dzień dobry .- doszedł mnie jego zachrypnięty głos.
-Myślałam , że śpisz.- wyszeptałam .
-Spałem , ale jak widać ktoś postanowił mnie obudzić. - powiedział otwierając oczy i uśmiechając się do mnie.
- Ciekawe kto to . - odrzekłam z uśmiechem i wtuliłam się w niego. Poczułam jak jego ramiona niemal natychmiast mnie obejmują.
-Jak się spało ?
-Na pewno lepiej niż samej .
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę , ale w końcu stwierdziłam , że powinnam wstać.
-Nieeee- jęknął Harry przyciągając mnie bliżej siebie.- Zostań.
-Harry - zaśmiałam się- Puść mnie. Musimy w końcu wstać.
-Wcale nie.- zaprotestował.
-Musisz iść do pracy.-śmiałam się z niego.
-Przestań żartować , już i tak znasz prawdę . - powiedział i przeturlał nas tak , że leżałam pod nim.
-A właśnie. Harry ...-zaczęłam i zrobiłam maślane oczka- Mogę się przejechać ? Proszę ...
Kędzierzawy popatrzył na mnie i odpowiedział.
-Tylko jeśli pojadę z tobą.
Rzuciłam się na chłopaka z okrzykiem "tak" w wyniku czego wylądował na podłodze. Taa , ja wylądowałam na nim ...
-Ałłłł- wydusił chłopak. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Twoja ekscytacja jest słodka. Więc co chcesz na śniadanie ?
*
Po skończonym posiłku, który oczywiście przygotował Harry udałam się na górę, aby się przygotować. Już się nie mogę doczekać. Ubrałam się w ekspresowym tempie i jeszcze pospieszałam Styles'a. Po chwili staliśmy w garażu.
-Mogę wybrać?- spytałam robiąc maślane oczka.
-Yyy... No dobra. - widać było na jego twarzy niepewność. Natomiast na mojej pojawił się uśmiech wielkości banana. Zaczęłam biegać pomiędzy samochodami, nie mogąc się zdecydować. Zupełnie jak 5-letnie dziecko w sklepie z zabawkami. Nagle moje oczy spoczęły na pomarańczowym Lamborghini Murciélago. Mój uśmiech zrobił się jeszcze większy, o ile to w ogóle możliwe.
-O nie.- zaprzeczył Harry widząc mój uśmiech.
-O, a właśnie, że tak. Kluczyki kochanie.
-Posłuchaj, nie to, żebym w Ciebie nie wierzył, czy coś, ale...
-Nie ma, żadnego "ale". Powiedziałeś, że mogę wybrać.-rzuciłam z chytrym uśmiechem. Kędzierzawy ze zbolałą miną wyją kluczyki z gablotki i mi je podał. Wsiedliśmy do samochodu. Silnik wydał charakterystyczny dźwięk.
-I to jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej.-powiedziałam spoglądając na Harry'ego. Z jego miny mogłam wyczytać jedno. Był przerażony.-Nie martw się. Myślę, że jeszcze pamiętam jak się jeździ.
Otworzyliśmy pilotem garaż i pomału wycofałam. Postanowiłam trochę pożartować z zielonookiego. Jechałam ślimaczym tempem, co chwilę niby przypadkiem naciskając na hamulec zamiast na gaz lub sprzęgło. Spojrzałam na mojego chłopaka. Jego oczy były wielkości pięciozłotówek.
-Wiesz, może jednak się zamienimy... -zaczął niepewnie, ale znów się wcięłam.
-Nie ma takiej potrzeby.
Droczyłam się tak jeszcze chwilę, dopóki nie dojechaliśmy do niezwykle pustej drogi. Wywnioskowałam, że pewnie tutaj najczęściej urządzają treningi, albo krótkie wyścigi. No to teraz zacznie się zabawa. Na moją twarz wstąpił podstępny uśmiech. Natychmiast nacisnęłam gaz. Biegi dość szybko były zmieniane. Postanowiłam sprawdzić czy faktycznie osiągnie prędkość 340km/h. Prędkość rosła z zawrotną prędkością. Adrenalina buzowała w moich żyłach. Zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie. Ludzie mówią, że orgazm działa jak narkotyki, że na chwilę zapominasz. A ja mówię... Jebać orgazm, to jest lepsze. Zauważyłam, że za niedługo będzie zakręt. Ja jednak postanowiłam zakończyć to pięknym drift'em. Tak też uczyniłam. Po nawróceniu wróciłam gdzieś tak do 160 km/h. Spojrzałam na Harry'ego, o którym przez to wszystko zapomniałam. Chłopak był blady i miał oczy wielkości piłek tenisowych. Zaśmiałam się pod nosem. Po chwili parkowałam na podjeździe. Brunet siedział jak zaczarowany. Wysiadłam i ruszyłam otworzyć drzwi temu pajacowi.
-Będziesz tak siedział cały dzień?- rzuciłam z uśmiechem. Chłopak natychmiast otrzeźwiał i wysiadł.
-Ja pierdole. - i co myślałeś, że nie usłyszę, co Styles?- Jak... Ale przecież... Kiedy... I wtedy ty... Co? - popatrzyła na mnie jakimś takim wzrokiem "Jakim kurwa cudem?"
-No przecież ci mówiłam. -zaśmiałam się.- Dziękuje.- oddałam mu kluczyki całując go w policzek.
Ruszyłam w kierunku drzwi cały czas śmiejąc się pod nosem. Przekroczyłam próg domu i udałam się do kuchni. Nastawiłam wodę i postanowiłam, że zrobię sobie kawy. Wbrew pozorom jest to mój ulubiony napój. No może poza herbatką malinową Harry'ego. Wybrałam zielony kubek i wsypałam kawę. Czekając aż zakipi woda usiadłam na blacie. Po chwili w kuchni pojawił się Kędzierzawy. Zbliżył się i objął mnie w talii.
-Nie wiedziałem, że aż tak dobrze jeździsz.-wyszeptał mi do ucha. Okey, nie próbuj być seksowny i tak się zbłaźniłeś.
-Mówiłam.- rzuciłam przytulając się do niego.- Kawy?
-Poproszę.
Odsunęłam się od niego i zeskoczyłam z blatu. Wzięłam dla niego niebieski kubek i nasypałam kawy, w momencie, kiedy zakipiała woda. Zalałam napoje.
-Ile cukru?
-Nie słodzę.
Spojrzałam na niego jak na debila. Jak można nie słodzić kawy, ja się pytam.
-Czy my się znamy? -rzuciłam mrużąc oczy.
-Ha.Ha.Ha. Zabawne. Po prostu wezmę sobie do tego ciastko.
-Ooo, to wiele wyjaśnia.- zaśmiałam się i wróciłam do napojów. Czekaj, co?- Masz ciastka?!
-Nooo, tak?
-Ty... Jak mogłeś mi o tym wcześniej nie powiedzieć.-zrobiłam "groźną" minę.- Też chcę.
-Dobrze księżniczko.- rzucił całując mnie w nos, który dość śmiesznie zmarszczyłam, co wywołało u niego śmiech.
Chłopak wyciągnął słodycze, a ja dosypywałam swoje "tajne" składniki do kawy. Po chwili siedzieliśmy już przy wyspie i piliśmy napój.
-Matko. Ta kawa jest genialna. Od dzisiaj ty ją robisz. - rzucił. Zaśmiałam się bo nad górną warga miał wąsik z kawusi. - Co?
-Coś tu ...- zaczęłam i nachyliłam się do niego delikatnie go całując i przy okazji pozbywając się "wąsika".
Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwałam się od niego. Zrobił nie zadowoloną minę, którą po chwili zastąpił chytry uśmiech.
-Masz tu okruszki.- rzucił i pocałował mnie.
Jego język dotknął mojej dolnej wargi prosząc o dostęp. Chętnie rozchyliłam usta. Po chwili język Harry'ego delikatnie muskał moje podniebienie. Nie wiem dlaczego, ale przy nim nie przejmuję się tak bardzo tym co się wydarzyło. On jest dla mnie jak bezpieczna przystań.
*
Siedziałam z chłopakiem w salonie i oglądałam "October Baby". Matko, genialny film. Swoją drogą strasznie się spłakałam. Szkoda mi było tej dziewczyny. Usłyszałam cichy śmiech Harry'ego nad swoim uchem. Uniosłam głowę z jego torsu i spojrzałam na niego.
-Co cię tak bawi?
-Od razu mówiłem, żeby zmienić film.- rzucił odgarniając moje włosy za ucho. Co? Zrobiłam minę typu "proszę kontynuuj".- Wiedziałem, że zaczniesz płakać.
-To nie jest śmieszne.-zrobiłam pokazowego "focha".
-Masz racje. To jest urocze.- powiedział całując mnie w policzek.- Przydało by się udać na zakupy.
-Po co?
-Myślałem nad kupieniem rzeczy dla ciebie i w ogóle.
Och.
-Louis już mi zaproponował. Mamy iść w przyszłym tygodniu.
-Ok. Chce Ci się to jeszcze oglądać?
-Nie. Chodźmy na górę.
Chłopak wziął mnie na ręce pomimo moich pisków i zaniósł do swojej sypialni. Przez to, że zaczęłam się śmiać i wiercić Harry stracił równowagę i wylądowaliśmy na łóżku śmiejąc się z siebie nawzajem. Po opanowaniu rechotu Kędzierzawy objął mnie w tali i przytulił do swojego torsu.
-Cały czas się zastanawiam, jak to możliwe, że nie zorientowałem się, że możesz być siostra Lou.
-Wiesz, nie jesteśmy jakoś specjalnie podobni...
-Jak to nie? Macie praktycznie te same niebieskie oczy, podobny kolor włosów i jakim cudem ten człowiek mi nie powiedział, że ma siostrę? - zakończył Harry lekko wkurzony.
-To nie jest, ani dla niego, ani tym bardziej dla mnie łatwe. Myślał pewnie, że nie żyję. Czym miał się chwalić? Zostawieniem młodszej siostry na pastwę losu i jej prawdopodobną śmiercią? - powiedziałam obejmując dłonią jego policzek.
Chłopak spojrzał w moje oczy.
-Pewnie masz rację, nie powinienem się złościć. -brunet mocno przytulił mnie do siebie.
-Wiesz co, zmieńmy temat.
-Hmm... Porozmawiajmy o tym jaką mam wspaniałą dziewczynę.- rzucił z bezczelnym uśmiechem.
-A może o tym, jak mój chłopak boi się jeździć z dziewczyną za kółkiem?- podniosłam wymownie jedną brew.
-Wcale się nie bałem.- matko, czy on się czerwieni?
-Nie wcale. Dlatego tak się rumienisz.
-Och przestań.- zakończył naszą wymianę zdań pocałunkiem. Z uśmiechem oddałam pieszczotę, rozchylając usta. Już po chwili język Harry'ego muskał moje podniebienie. Uwielbiam jego pocałunki. Są takie delikatne i czułe, a zarazem namiętne.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na zegarek,który stał na stoliku nocnym. 20.00 .
-Puścisz mnie?
-Po co?- serio Harry?
-Bo chcę się wykąpać.
-Och. Jasne.
Wstałam i udałam się do siebie. Wzięłam piżamy i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie włosy i ciało. Wyszczotkowałam zęby i ubrałam się w piżamkę. Wyszłam z łazienki, a na moim łóżku siedział już wykąpany Hazz.
-Szybki jesteś.
-Nie, po prostu ty kąpiesz się za długo.
Popatrzyłam na niego krzywo, a ten uśmiechnął się niewinnie. Ułożyłam sie obok chłopaka i patrzyłam na sufit. Nie ma co, zajebiste zajęcie...
Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś co chwilę szturcha mnie w żebra.
-Harry.-'I co myślałaś, że przestanie?' tak, tak właśnie myślałam. Czyja gadam sama do siebie? -Harry przestań.
Mimo to chłopak dalej nie przestawał. Zdenerwowana wzięłam poduszkę i uderzyłam nią go. Styles spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zaraz chwycił drugą poduszkę i z uśmiechem mi oddał. Tak rozpoczęła się wojna. W pewnym momencie uderzyłam Harry'ego szczególnie mocno. Chłopak spadł z łóżka, a poduszka pękła, przez co pióra były w całym pokoju.
-Matko, Harry nic ci nie jest?- powiedziałam poważnie, ale zaraz zaczęłam się śmiać widząc mojego chłopaka z piórkami we włosach. Wyglądał uroczo.
Brunet spojrzał na mnie groźnie.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?
-Niee, skąd ci to przyszło do głowy?
-Ooo, zaraz zobaczymy kto się będzie śmiał.- rzucił się na mnie z łaskotkami.
Zaczęłam się śmiać i wymachiwać swoimi kończynami. Ale oczywiście on musi byc silniejszy, bo jak żeby inaczej...
W pewnej chwili Hazz pochylił się i mnie pocałował. Położył ręce na moich biodrach pogłębiając pocałunek.
Przez jeden ruch do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia z TEGO okresu. Jego twarz, te obleśne ręce dotykające mnie po całym ciele.
-Nie...- zaczęłam odpychając nieświadomie Harry'ego.- Przestań. Nie chcę.
-Lea?- głos Styles'a dobiegał jakby z oddali.
Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nagle ktoś zgarnął mnie w silny uścisk.
-Nie, zostaw!
Mimo wszystko uścisk tylko się wzmocnił.
-Spokojnie kochanie, jestem tu.- Harry starał się mnie uspokoić. Dopiero kiedy pocałował mnie w czoło zaczęła do mnie docierać rzeczywistość.
Wtuliłam się w ciało chłopaka, głośno łkając.
-Już dobrze, nie pozwolę cię skrzywdzić.
Dość długo tak płakałam, przytulając się z całej siły do bruneta. Kiedy w końcu sie uspokoiłam Harry położył się na łóżku, cały czas trzymając mnie blisko siebie.
-Przepraszam.- usłyszałam jego cichy szept po chwili milczenia.
Zdezorientowana podniosłam głowę patrząc na niego. Na jego twarzy była wymalowana troska, ale także wina i ból.
-Nie żartuj sobie, to nie twoja wina.
-Moja. Nie mieliśmy się śpieszyć i...
-Harry!-przerwałam mu bo nie mogłam patrzeć jak się o to wszystko obwinia.-To nie twoja wina. Wcale się nie spieszymy, skąd mogłeś wiedzieć, że to przywoła wspomnienia?
-Powiesz mi chociaż co ci się przypomniało?
Zamarłam na jego prośbę. Boże, ja przecież nie mogę... Ale może... Chociaż...
-Ja... Po prostu widziała jego twarz i czułam jakby mnie dotykał.- wyszeptałam.
Mocniej przytuliłam się do chłopaka. Przy nim czułam się bezpieczna.
-Kochanie, przysięgam niech go tylko znajdę...- nawet na chwili nie poluzował uścisku.
-Po prostu porozmawiajmy o czymś innym.
-Dobrze. Co powiesz na "20 pytań'?
Uniosłam podejrzliwie brew. O ty...
-Dobra.
-Ja pierwszy!-na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.- Ilu miałaś chłopaków?
Na mojej twarzy pojawił się dorodny rumieniec.
-Jesteś moim pierwszym.- wyszeptałam tak cicho, że nie usłyszał.
-Co ty tam szepczesz?
-Jesteś moim pierwszym chłopakiem.
-Poważnie?
-Wcześniej nie chciałam się angażować, nawet ładna nie byłam. Co ja gadam ciągle jestem brzydka...
-Jesteś piękna...-wyszeptał patrząc mi w oczy. W jego można było ujrzeć powagę.
-Tak, tak sobie wmawiaj... A ty panie cwany, ile miałeś dziewczyn?
Chłopak niezręcznie podrapał się po karku.
-Wcale nie mam się czym chwalić. Okropnie traktowałem kobiety.
-Coś w to nie wierzę.- mruknęłam wtulając się w niego.
-Naprawdę. Ale potem pojawiła się taka jedna i wszystko zrozumiałem.
-To co tu robisz ze mną?
-Zakochuję się.- powiedział patrząc mi w oczy. Były niczym dwa szmaragdy. Miały taki piękny, głęboki, zielony kolor. Od dzisiaj mój ulubiony kolor to zielony.
O ja pierdole. On tego nie powiedział, prawda? I co mam powiedzieć?
Zamiast cokolwiek mówić nachyliłam się nad nim i delikatnie go pocałowałam.
-Jestem zmęczona.-rzuciłam ziewając.
-Dobrze, idź spać. Dobranoc.-pocałował mnie w czoło i zaczął podnosić się z łóżka.
Złapałam go za nadgarstek i wyszeptałam:
-Proszę, zostań.
Chłopak uśmiechnął się i ułożył obok mnie, przykrywając nas kołdrą.
-Śpij spokojnie, będę tu kiedy się obudzisz.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
Wtulona w mojego chłopaka zasnęłam, nie martwiąc się tym co będzie jutro.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, na początku chciałam was ogromnie przeprosić za to, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale po prostu tyle się dzieje w moim życiu. Dużo rzeczy się po prostu jebie, a ja nie wyrabiam. Jeszcze teraz egzaminy w szkole...
No nic, nie będę was męczyć moimi problemami. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Komentujcie :*
Ps. Właśnie zaczęłam pisać nowy rozdział na When i can't belive (link) więc niewykluczone, że pojawi się już wkrótce.
-Wiesz co, zmieńmy temat.
-Hmm... Porozmawiajmy o tym jaką mam wspaniałą dziewczynę.- rzucił z bezczelnym uśmiechem.
-A może o tym, jak mój chłopak boi się jeździć z dziewczyną za kółkiem?- podniosłam wymownie jedną brew.
-Wcale się nie bałem.- matko, czy on się czerwieni?
-Nie wcale. Dlatego tak się rumienisz.
-Och przestań.- zakończył naszą wymianę zdań pocałunkiem. Z uśmiechem oddałam pieszczotę, rozchylając usta. Już po chwili język Harry'ego muskał moje podniebienie. Uwielbiam jego pocałunki. Są takie delikatne i czułe, a zarazem namiętne.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na zegarek,który stał na stoliku nocnym. 20.00 .
-Puścisz mnie?
-Po co?- serio Harry?
-Bo chcę się wykąpać.
-Och. Jasne.
Wstałam i udałam się do siebie. Wzięłam piżamy i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie włosy i ciało. Wyszczotkowałam zęby i ubrałam się w piżamkę. Wyszłam z łazienki, a na moim łóżku siedział już wykąpany Hazz.
-Szybki jesteś.
-Nie, po prostu ty kąpiesz się za długo.
Popatrzyłam na niego krzywo, a ten uśmiechnął się niewinnie. Ułożyłam sie obok chłopaka i patrzyłam na sufit. Nie ma co, zajebiste zajęcie...
Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś co chwilę szturcha mnie w żebra.
-Harry.-'I co myślałaś, że przestanie?' tak, tak właśnie myślałam. Czyja gadam sama do siebie? -Harry przestań.
Mimo to chłopak dalej nie przestawał. Zdenerwowana wzięłam poduszkę i uderzyłam nią go. Styles spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zaraz chwycił drugą poduszkę i z uśmiechem mi oddał. Tak rozpoczęła się wojna. W pewnym momencie uderzyłam Harry'ego szczególnie mocno. Chłopak spadł z łóżka, a poduszka pękła, przez co pióra były w całym pokoju.
-Matko, Harry nic ci nie jest?- powiedziałam poważnie, ale zaraz zaczęłam się śmiać widząc mojego chłopaka z piórkami we włosach. Wyglądał uroczo.
Brunet spojrzał na mnie groźnie.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?
-Niee, skąd ci to przyszło do głowy?
-Ooo, zaraz zobaczymy kto się będzie śmiał.- rzucił się na mnie z łaskotkami.
Zaczęłam się śmiać i wymachiwać swoimi kończynami. Ale oczywiście on musi byc silniejszy, bo jak żeby inaczej...
W pewnej chwili Hazz pochylił się i mnie pocałował. Położył ręce na moich biodrach pogłębiając pocałunek.
Przez jeden ruch do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia z TEGO okresu. Jego twarz, te obleśne ręce dotykające mnie po całym ciele.
-Nie...- zaczęłam odpychając nieświadomie Harry'ego.- Przestań. Nie chcę.
-Lea?- głos Styles'a dobiegał jakby z oddali.
Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nagle ktoś zgarnął mnie w silny uścisk.
-Nie, zostaw!
Mimo wszystko uścisk tylko się wzmocnił.
-Spokojnie kochanie, jestem tu.- Harry starał się mnie uspokoić. Dopiero kiedy pocałował mnie w czoło zaczęła do mnie docierać rzeczywistość.
Wtuliłam się w ciało chłopaka, głośno łkając.
-Już dobrze, nie pozwolę cię skrzywdzić.
Dość długo tak płakałam, przytulając się z całej siły do bruneta. Kiedy w końcu sie uspokoiłam Harry położył się na łóżku, cały czas trzymając mnie blisko siebie.
-Przepraszam.- usłyszałam jego cichy szept po chwili milczenia.
Zdezorientowana podniosłam głowę patrząc na niego. Na jego twarzy była wymalowana troska, ale także wina i ból.
-Nie żartuj sobie, to nie twoja wina.
-Moja. Nie mieliśmy się śpieszyć i...
-Harry!-przerwałam mu bo nie mogłam patrzeć jak się o to wszystko obwinia.-To nie twoja wina. Wcale się nie spieszymy, skąd mogłeś wiedzieć, że to przywoła wspomnienia?
-Powiesz mi chociaż co ci się przypomniało?
Zamarłam na jego prośbę. Boże, ja przecież nie mogę... Ale może... Chociaż...
-Ja... Po prostu widziała jego twarz i czułam jakby mnie dotykał.- wyszeptałam.
Mocniej przytuliłam się do chłopaka. Przy nim czułam się bezpieczna.
-Kochanie, przysięgam niech go tylko znajdę...- nawet na chwili nie poluzował uścisku.
-Po prostu porozmawiajmy o czymś innym.
-Dobrze. Co powiesz na "20 pytań'?
Uniosłam podejrzliwie brew. O ty...
-Dobra.
-Ja pierwszy!-na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.- Ilu miałaś chłopaków?
Na mojej twarzy pojawił się dorodny rumieniec.
-Jesteś moim pierwszym.- wyszeptałam tak cicho, że nie usłyszał.
-Co ty tam szepczesz?
-Jesteś moim pierwszym chłopakiem.
-Poważnie?
-Wcześniej nie chciałam się angażować, nawet ładna nie byłam. Co ja gadam ciągle jestem brzydka...
-Jesteś piękna...-wyszeptał patrząc mi w oczy. W jego można było ujrzeć powagę.
-Tak, tak sobie wmawiaj... A ty panie cwany, ile miałeś dziewczyn?
Chłopak niezręcznie podrapał się po karku.
-Wcale nie mam się czym chwalić. Okropnie traktowałem kobiety.
-Coś w to nie wierzę.- mruknęłam wtulając się w niego.
-Naprawdę. Ale potem pojawiła się taka jedna i wszystko zrozumiałem.
-To co tu robisz ze mną?
-Zakochuję się.- powiedział patrząc mi w oczy. Były niczym dwa szmaragdy. Miały taki piękny, głęboki, zielony kolor. Od dzisiaj mój ulubiony kolor to zielony.
O ja pierdole. On tego nie powiedział, prawda? I co mam powiedzieć?
Zamiast cokolwiek mówić nachyliłam się nad nim i delikatnie go pocałowałam.
-Jestem zmęczona.-rzuciłam ziewając.
-Dobrze, idź spać. Dobranoc.-pocałował mnie w czoło i zaczął podnosić się z łóżka.
Złapałam go za nadgarstek i wyszeptałam:
-Proszę, zostań.
Chłopak uśmiechnął się i ułożył obok mnie, przykrywając nas kołdrą.
-Śpij spokojnie, będę tu kiedy się obudzisz.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
Wtulona w mojego chłopaka zasnęłam, nie martwiąc się tym co będzie jutro.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, na początku chciałam was ogromnie przeprosić za to, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale po prostu tyle się dzieje w moim życiu. Dużo rzeczy się po prostu jebie, a ja nie wyrabiam. Jeszcze teraz egzaminy w szkole...
No nic, nie będę was męczyć moimi problemami. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Komentujcie :*
Ps. Właśnie zaczęłam pisać nowy rozdział na When i can't belive (link) więc niewykluczone, że pojawi się już wkrótce.