sobota, 22 marca 2014

Rozdział 5

Rano obudziłam się czując czyjeś ramie obejmujące mnie w tali. Strach sparaliżował moje ciało. Oddech przyspieszył.Bałam się odwrócić. Po chwili zaczęły do mnie napływać wspomnienia z wczoraj. Moje ciało się rozluźniło. To tylko Harry , spokojnie. Przy nim jesteś bezpieczna. Powtarzałam to w kółko w mojej głowie. W końcu mój oddech się unormował. Poczułam jak Harry się poruszył. Odwróciłam się twarzą do niego. Chłopak najwyraźniej jeszcze spał. Jego oczy były zamknięte , a oddech spokojny i równomierny. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Jego loki były rozrzucone po całej poduszce. Z lekko rozchylonych ust wydobywało się ciche pochrapywanie. Zgarnęłam z jego twarzy zabłąkany kosmyk i pogładziłam go po policzku.
-Dzień dobry .- doszedł mnie jego zachrypnięty głos. 
-Myślałam , że śpisz.- wyszeptałam .
-Spałem , ale jak widać ktoś postanowił mnie obudzić. - powiedział otwierając oczy i uśmiechając się do mnie. 
- Ciekawe kto to . - odrzekłam z uśmiechem i wtuliłam się w niego. Poczułam jak jego ramiona niemal natychmiast mnie obejmują.
-Jak się spało ? 
-Na pewno lepiej niż samej . 
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę , ale w końcu stwierdziłam , że powinnam wstać. 
-Nieeee- jęknął Harry przyciągając mnie bliżej siebie.- Zostań. 
-Harry - zaśmiałam się- Puść mnie. Musimy w końcu wstać. 
-Wcale nie.- zaprotestował.
-Musisz iść do pracy.-śmiałam się z niego.
-Przestań żartować , już i tak znasz prawdę . - powiedział i przeturlał nas tak , że leżałam pod nim. 
-A właśnie. Harry ...-zaczęłam i zrobiłam maślane oczka- Mogę się przejechać ? Proszę ...
Kędzierzawy popatrzył na mnie i odpowiedział.
-Tylko jeśli pojadę z tobą. 
Rzuciłam się na chłopaka z okrzykiem "tak" w wyniku czego wylądował na podłodze. Taa , ja wylądowałam na nim ... 
-Ałłłł- wydusił chłopak. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Twoja ekscytacja jest słodka. Więc co chcesz na śniadanie ? 
*
Po skończonym posiłku, który oczywiście przygotował Harry udałam się na górę, aby się przygotować. Już się nie mogę doczekać. Ubrałam się w ekspresowym tempie i jeszcze pospieszałam Styles'a. Po chwili staliśmy w garażu.
-Mogę wybrać?- spytałam robiąc maślane oczka.
-Yyy... No dobra. - widać było na jego twarzy niepewność. Natomiast na mojej pojawił się uśmiech wielkości banana. Zaczęłam biegać pomiędzy samochodami, nie mogąc się zdecydować. Zupełnie jak 5-letnie dziecko w sklepie z zabawkami. Nagle moje oczy spoczęły na pomarańczowym Lamborghini Murciélago. Mój uśmiech zrobił się jeszcze większy, o ile to w ogóle możliwe.
-O nie.- zaprzeczył Harry widząc mój uśmiech.
-O, a właśnie, że tak. Kluczyki kochanie.
-Posłuchaj, nie to, żebym w Ciebie nie wierzył, czy coś, ale...
-Nie ma, żadnego "ale". Powiedziałeś, że mogę wybrać.-rzuciłam z chytrym uśmiechem. Kędzierzawy ze zbolałą miną wyją kluczyki z gablotki i mi je podał. Wsiedliśmy do samochodu. Silnik wydał charakterystyczny dźwięk. 
-I to jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej.-powiedziałam spoglądając na Harry'ego. Z jego miny mogłam wyczytać jedno. Był przerażony.-Nie martw się. Myślę, że jeszcze pamiętam jak się jeździ.
Otworzyliśmy pilotem garaż i pomału wycofałam. Postanowiłam trochę pożartować z zielonookiego. Jechałam ślimaczym tempem, co chwilę niby przypadkiem naciskając na hamulec zamiast na gaz lub sprzęgło. Spojrzałam na mojego chłopaka. Jego oczy były wielkości pięciozłotówek. 
-Wiesz, może jednak się zamienimy... -zaczął niepewnie, ale znów się wcięłam.
-Nie ma takiej potrzeby.
Droczyłam się tak jeszcze chwilę, dopóki nie dojechaliśmy do niezwykle pustej drogi. Wywnioskowałam, że pewnie tutaj najczęściej urządzają treningi, albo krótkie wyścigi. No to teraz zacznie się zabawa. Na moją twarz wstąpił podstępny uśmiech. Natychmiast nacisnęłam gaz. Biegi dość szybko były zmieniane. Postanowiłam sprawdzić czy faktycznie osiągnie prędkość 340km/h. Prędkość rosła z zawrotną prędkością. Adrenalina buzowała w moich żyłach. Zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie. Ludzie mówią, że orgazm działa jak narkotyki, że na chwilę zapominasz. A ja mówię... Jebać orgazm, to jest lepsze. Zauważyłam, że za niedługo będzie zakręt. Ja jednak postanowiłam zakończyć to pięknym drift'em. Tak też uczyniłam. Po nawróceniu wróciłam gdzieś tak do 160 km/h. Spojrzałam na Harry'ego, o którym przez to wszystko zapomniałam. Chłopak był blady i miał oczy wielkości piłek tenisowych. Zaśmiałam się pod nosem. Po chwili parkowałam na podjeździe. Brunet siedział jak zaczarowany. Wysiadłam i ruszyłam otworzyć drzwi temu pajacowi. 
-Będziesz tak siedział cały dzień?- rzuciłam z uśmiechem. Chłopak natychmiast otrzeźwiał i wysiadł.
-Ja pierdole. - i co myślałeś, że nie usłyszę, co Styles?- Jak... Ale przecież... Kiedy... I wtedy ty... Co? - popatrzyła na mnie jakimś takim wzrokiem "Jakim kurwa cudem?"
-No przecież ci mówiłam. -zaśmiałam się.- Dziękuje.- oddałam mu kluczyki całując go w policzek.  
Ruszyłam w kierunku drzwi cały czas śmiejąc się pod nosem. Przekroczyłam próg domu i udałam się do kuchni. Nastawiłam wodę i postanowiłam, że zrobię sobie kawy. Wbrew pozorom jest to mój ulubiony napój. No może poza herbatką malinową Harry'ego. Wybrałam zielony kubek i wsypałam kawę. Czekając aż zakipi woda usiadłam na blacie. Po chwili w kuchni pojawił się Kędzierzawy. Zbliżył się i objął mnie w talii. 
-Nie wiedziałem, że aż tak dobrze jeździsz.-wyszeptał mi do ucha. Okey, nie próbuj być seksowny i tak się zbłaźniłeś. 
-Mówiłam.- rzuciłam przytulając się do niego.- Kawy?
-Poproszę.
Odsunęłam się od niego i zeskoczyłam z blatu. Wzięłam dla niego niebieski kubek i nasypałam kawy, w momencie, kiedy zakipiała woda. Zalałam napoje.
-Ile cukru? 
-Nie słodzę.
Spojrzałam na niego jak na debila. Jak można nie słodzić kawy, ja się pytam. 
-Czy my się znamy? -rzuciłam mrużąc oczy.
-Ha.Ha.Ha. Zabawne. Po prostu wezmę sobie do tego ciastko.
-Ooo, to wiele wyjaśnia.- zaśmiałam się i wróciłam do napojów. Czekaj, co?- Masz ciastka?!
-Nooo, tak? 
-Ty... Jak mogłeś mi o tym wcześniej nie powiedzieć.-zrobiłam "groźną" minę.- Też chcę.
-Dobrze księżniczko.- rzucił całując mnie w nos, który dość śmiesznie zmarszczyłam, co wywołało u niego śmiech.
Chłopak wyciągnął słodycze, a ja dosypywałam swoje "tajne" składniki do kawy. Po chwili siedzieliśmy już przy wyspie i piliśmy napój.
-Matko. Ta kawa jest genialna. Od dzisiaj ty ją robisz. - rzucił. Zaśmiałam się bo nad górną warga miał wąsik z kawusi. - Co? 
-Coś tu ...- zaczęłam i nachyliłam się do niego delikatnie go całując i przy okazji pozbywając się "wąsika".
Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwałam się od niego. Zrobił nie zadowoloną minę, którą po chwili zastąpił chytry uśmiech.
-Masz tu okruszki.- rzucił i pocałował mnie. 
Jego język dotknął mojej dolnej wargi prosząc o dostęp. Chętnie rozchyliłam usta. Po chwili język Harry'ego delikatnie muskał moje podniebienie. Nie wiem dlaczego, ale przy nim nie przejmuję się tak bardzo tym co się wydarzyło. On jest dla mnie jak bezpieczna przystań.
*
Siedziałam z chłopakiem w salonie i oglądałam "October Baby". Matko, genialny film. Swoją drogą strasznie się spłakałam. Szkoda mi było tej dziewczyny. Usłyszałam cichy śmiech Harry'ego nad swoim uchem. Uniosłam głowę z jego torsu i spojrzałam na niego. 
-Co cię tak bawi? 
-Od razu mówiłem, żeby zmienić film.- rzucił odgarniając moje włosy za ucho. Co? Zrobiłam minę typu "proszę kontynuuj".- Wiedziałem, że zaczniesz płakać. 
-To nie jest śmieszne.-zrobiłam pokazowego "focha".
-Masz racje. To jest urocze.- powiedział całując mnie w policzek.- Przydało by się udać na zakupy.
-Po co? 
-Myślałem nad kupieniem rzeczy dla ciebie i w ogóle. 
Och.
-Louis już mi zaproponował. Mamy iść w przyszłym tygodniu. 
-Ok. Chce Ci się to jeszcze oglądać?
-Nie. Chodźmy na górę.
Chłopak wziął mnie na ręce  pomimo moich pisków i zaniósł do swojej sypialni. Przez to, że zaczęłam się śmiać i wiercić Harry stracił równowagę i wylądowaliśmy na łóżku śmiejąc się z siebie nawzajem. Po opanowaniu rechotu Kędzierzawy objął mnie w tali i przytulił do swojego torsu.
-Cały czas się zastanawiam, jak to możliwe, że nie zorientowałem się, że możesz być siostra Lou. 
-Wiesz, nie jesteśmy jakoś specjalnie podobni...
-Jak to nie? Macie praktycznie te same niebieskie oczy, podobny kolor włosów i jakim cudem ten człowiek mi nie powiedział, że ma siostrę? - zakończył Harry lekko wkurzony.
-To nie jest, ani dla niego, ani tym bardziej dla mnie łatwe. Myślał pewnie, że nie żyję. Czym miał się chwalić? Zostawieniem młodszej siostry na pastwę losu i jej prawdopodobną śmiercią? - powiedziałam obejmując dłonią jego policzek.
Chłopak spojrzał w moje oczy.
-Pewnie masz rację, nie powinienem się złościć. -brunet mocno przytulił mnie do siebie. 
-Wiesz co, zmieńmy temat.
-Hmm... Porozmawiajmy o tym jaką mam wspaniałą dziewczynę.- rzucił z bezczelnym uśmiechem.
-A może o tym, jak mój chłopak boi się jeździć z dziewczyną za kółkiem?- podniosłam wymownie jedną brew.
-Wcale się nie bałem.- matko, czy on się czerwieni? 
-Nie wcale. Dlatego tak się rumienisz.
-Och przestań.- zakończył naszą wymianę zdań pocałunkiem. Z uśmiechem oddałam pieszczotę, rozchylając usta. Już po chwili język Harry'ego muskał moje podniebienie. Uwielbiam jego pocałunki. Są takie delikatne i czułe, a zarazem namiętne. 
Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na zegarek,który stał na stoliku nocnym. 20.00 . 
-Puścisz mnie?
-Po co?- serio Harry? 
-Bo chcę się wykąpać. 
-Och. Jasne.
Wstałam i udałam się do siebie. Wzięłam piżamy i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie włosy i ciało. Wyszczotkowałam zęby i ubrałam się w piżamkę. Wyszłam z łazienki, a na moim łóżku siedział już wykąpany Hazz. 
-Szybki jesteś.
-Nie, po prostu ty kąpiesz się za długo. 
Popatrzyłam na niego krzywo, a ten uśmiechnął się niewinnie. Ułożyłam sie obok chłopaka i patrzyłam na sufit. Nie ma co, zajebiste zajęcie...
Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś co chwilę szturcha mnie w żebra. 
-Harry.-'I co myślałaś, że przestanie?' tak, tak właśnie myślałam. Czyja gadam sama do siebie? -Harry przestań.
Mimo to chłopak dalej nie przestawał. Zdenerwowana wzięłam poduszkę i uderzyłam nią go. Styles spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zaraz chwycił drugą poduszkę i z uśmiechem mi oddał. Tak rozpoczęła się wojna. W pewnym momencie uderzyłam Harry'ego szczególnie mocno. Chłopak spadł z łóżka, a poduszka pękła, przez co pióra były w całym pokoju.
-Matko, Harry nic ci nie jest?- powiedziałam poważnie, ale zaraz zaczęłam się śmiać widząc mojego chłopaka z piórkami we włosach. Wyglądał uroczo.
Brunet spojrzał na mnie groźnie.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?
-Niee, skąd ci to przyszło do głowy? 
-Ooo, zaraz zobaczymy kto się będzie śmiał.- rzucił się na mnie z łaskotkami.
Zaczęłam się śmiać i wymachiwać swoimi kończynami. Ale oczywiście on musi byc silniejszy, bo jak żeby inaczej... 
W pewnej chwili Hazz pochylił się i mnie pocałował. Położył ręce na moich biodrach pogłębiając pocałunek. 
Przez jeden ruch do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia z TEGO okresu. Jego twarz, te obleśne ręce dotykające mnie po całym ciele. 
-Nie...- zaczęłam odpychając nieświadomie Harry'ego.- Przestań. Nie chcę.
-Lea?- głos Styles'a dobiegał jakby z oddali.
Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nagle ktoś zgarnął mnie w silny uścisk.
-Nie, zostaw!
Mimo wszystko uścisk tylko się wzmocnił.
-Spokojnie kochanie, jestem tu.- Harry starał się mnie uspokoić. Dopiero kiedy pocałował mnie w czoło zaczęła do mnie docierać rzeczywistość. 
Wtuliłam się w ciało chłopaka, głośno łkając. 
-Już dobrze, nie pozwolę cię skrzywdzić. 
Dość długo tak płakałam, przytulając się z całej siły do bruneta. Kiedy w końcu sie uspokoiłam Harry położył się na łóżku, cały czas trzymając mnie blisko siebie.
-Przepraszam.- usłyszałam jego cichy szept po chwili milczenia.
Zdezorientowana podniosłam głowę patrząc na niego. Na jego twarzy była wymalowana troska, ale także wina i ból. 
-Nie żartuj sobie, to nie twoja wina.
-Moja. Nie mieliśmy się śpieszyć i...
-Harry!-przerwałam mu bo nie mogłam patrzeć jak się o to wszystko obwinia.-To nie twoja wina. Wcale się nie spieszymy, skąd mogłeś wiedzieć, że to przywoła wspomnienia? 
-Powiesz mi chociaż co ci się przypomniało?
Zamarłam na jego prośbę. Boże, ja przecież nie mogę... Ale może... Chociaż... 
-Ja... Po prostu widziała jego twarz i czułam jakby mnie dotykał.- wyszeptałam.
Mocniej przytuliłam się do chłopaka. Przy nim czułam się bezpieczna.
-Kochanie, przysięgam niech go tylko znajdę...- nawet na chwili nie poluzował uścisku. 
-Po prostu porozmawiajmy o czymś innym.
-Dobrze. Co powiesz na "20 pytań'?
Uniosłam podejrzliwie brew. O ty...
-Dobra.
-Ja pierwszy!-na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.- Ilu miałaś chłopaków? 
Na mojej twarzy pojawił się dorodny rumieniec.
-Jesteś moim pierwszym.- wyszeptałam tak cicho, że nie usłyszał. 
-Co ty tam szepczesz?
-Jesteś moim pierwszym chłopakiem. 
-Poważnie? 
-Wcześniej nie chciałam się angażować, nawet ładna nie byłam. Co ja gadam ciągle jestem brzydka...
-Jesteś piękna...-wyszeptał patrząc mi w oczy. W jego można było ujrzeć powagę. 
-Tak, tak sobie wmawiaj... A ty panie cwany, ile miałeś dziewczyn?
Chłopak niezręcznie podrapał się po karku.
-Wcale nie mam się czym chwalić. Okropnie traktowałem kobiety. 
-Coś w to nie wierzę.- mruknęłam wtulając się w niego.
-Naprawdę. Ale potem pojawiła się taka jedna i wszystko zrozumiałem.
-To co tu robisz ze mną? 
-Zakochuję się.- powiedział patrząc mi w oczy. Były niczym dwa szmaragdy. Miały taki piękny, głęboki, zielony kolor. Od dzisiaj mój ulubiony kolor to zielony.
O ja pierdole. On tego nie powiedział, prawda? I co mam powiedzieć? 
Zamiast cokolwiek mówić nachyliłam się nad nim i delikatnie go pocałowałam. 
-Jestem zmęczona.-rzuciłam ziewając.  
-Dobrze, idź spać. Dobranoc.-pocałował mnie w czoło i zaczął podnosić się z łóżka.
Złapałam go za nadgarstek i wyszeptałam:
-Proszę, zostań.
Chłopak uśmiechnął się i ułożył obok mnie, przykrywając nas kołdrą. 
-Śpij spokojnie, będę tu kiedy się obudzisz.
-Obiecujesz? 
-Obiecuję.
Wtulona w mojego chłopaka zasnęłam, nie martwiąc się tym co będzie jutro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej, na początku chciałam was ogromnie przeprosić za to, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale po prostu tyle się dzieje w moim życiu. Dużo rzeczy się po prostu jebie, a ja nie wyrabiam. Jeszcze teraz egzaminy w szkole... 
No nic, nie będę was męczyć moimi problemami. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Komentujcie :*
Ps. Właśnie zaczęłam pisać nowy rozdział na When i can't belive (link) więc niewykluczone, że pojawi się już wkrótce. 

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 4

-Louis ?!
-Lea ?!
Nie, to nie możliwe.  Jakim. Kurwa. Cudem ?! 
-Yyy ... To wy się znacie ? - no tak , z tego wszystkiego zapomniałam o Harry'm. Niebieskooki mierzył mnie spojrzeniem , nie powiem , że nie robiłam tego samego.
-Jak mogłeś ?! -krzyknęłam podchodząc bliżej szatyna -Ty skończony dupku ! Co ty sobie wyobrażałeś ?!
-Lea , może ... - Harry próbował coś powiedzieć , ale ja go zignorowałam i ruszyłam biegiem na górę czując łzy w kącikach oczu. Nie wierzę. Czemu to ja mam takie jebane szczęście ?! Ile to już lat ? Cztery ? Gdy tylko wbiegłam do pokoju , trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Łzy spływały mi po twarzy niczym strumyki . Szloch wstrząsną moim ciałem. Po prostu nie wierzę . Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i nie odwracając się krzyknęłam : 
-Nawet nie przekraczaj progu , Louis !
-To tylko ja. - dobiegł mnie zachrypnięty głos Harry'ego.
Po chwili poczułam jak łóżko ugina się pod jego ciężarem .
-O co chodzi z Lou ? Skąd go znasz ? - zadawał pytania , a ja nawet nie raczyłam się odwrócić do niego. - Lea ...
-Mój brat ... -wymamrotałam niewyraźnie w poduszkę. 
-Co "twój brat" ? - spytał odwracając mnie przy tym . Usiadłam gwałtownie.
-Louis to mój brat . - powiedziałam donośniej. Oczy Harry'ego przybrały rozmiar piłek tenisowych.
-C...co ? - wyjąkał zdezorientowany - Ale przecież ty nie masz na nazwisko Tomlinson ...
-Zmieniłam je ... Złe wspomnienia . 
Kędzierzawy siedział na łóżku otępiały , próbując przetrawić informacje. 
-Więc on się wyprowadził , zostawiając z ojcem ćpunem obiecując , że wróci , ale to się nigdy nie wydarzyło ? 
-Mniej więcej. Po tym miałam tylko gorzej ... I jeszcze to porwanie -ostatnie zdanie wyszeptałam, łamiącym się głosem.
Brunet siedział tak chwilę po czym zerwał się z łóżka.
-Zajebie go ! - krzyknął ruszając do drzwi. Czekaj ... Co?!
-Harry , nie. To twój przyjaciel ! - złapałam go za rękę i próbowałam go odciągnąć.
-Gówno mnie to obchodzi. 
-Harry prosze ...- powiedziałam czując łzy. Chłopak zareagował , natychmiast przyciągając mnie do silnego uścisku. Nie wiem dla czego , ale nie wyrwałam się. W jego ramionach czułam się jakoś tak ... inaczej ? 
-Spokojnie , już ok. 
Wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić. 
-Czy on jest na dole ? - spytałam patrząc na niego. 
-Tak, ale jeśli chcesz to powiem mu żeby poszedł. 
-Nie. Muszę w końcu z nim pogadać.
Wyplątałam się z uścisku Harry'ego i ruszyłam na dół. Louis siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach. Gdy usłyszał , że wchodzę do salonu uniósł głowę. Jego oczy były przekrwione od łez , a policzki mokre. 
-Lea ... - powiedział i szybko wstał przytulając mnie. Stałam tam kompletnie nie reagując. Po tym roku jedynie jak na razie przyzwyczaiłam się do uścisków Harry'ego. Kędzierzawy , który stał w progu musiał to zauważyć.
-Lou ...-powiedział ostrzegawczo.
-To moja siostra , chyba mogę ją przytulic. - odpyszczył mu . 
Odsunęłam się od niego . 
-Nie masz prawa mnie tak nazywać . -zauważyłam ból na jego twarzy . 
-Co ? Lea o co ci chodzi ? 
-O co mi chodzi ? O. Co. Mi. Chodzi ?! Ty chyba kpisz ! Wynosisz się z domu , obiecujesz , że wrócisz po mnie jak tylko będziesz mógł , a tymczasem ciebie nie ma . Wiesz jak się czułam musząc znosić ojca ?! - mówiłam , gdy łzy zaczęły spływać mi po twarzy .
- Przecież ja przyjechałem po ciebie . Rok temu byłem w domu , aby cię zabrać ale sąsiedzi mówili , że nie ma cię od dłuższego czasu. Przecież powiedziałem , że wrócę jak już wszystko unormuje . 
Patrzyłam na niego zdumiona .
-Serio ? 
-Tak. Przecież obiecałem. - powiedział i znów przyciągnął mnie w swoje ramiona. - Jezu , bałem się , że cię straciłem. Że coś ci się dzieje , a ja nawet nie wiem gdzie jesteś.
-Lou ...-usłyszałam głos Harrego- Ona była przez rok bita i gwałcona .
Brat odsunął mnie na długość ramion odszukując w mojej twarzy cienia rozbawienia.
-On mówi prawdę ...-wyszeptałam.
-O boże , Lea. - powiedział znów mnie przytulając. - Jak znajdę skurwysyna to go zabije. 
-Ustaw się w kolejce stary .- rzekł Hazz. 
Pomimo sytuacji uśmiechnęłam się przez łzy. W końcu Lou mnie puścił . 
-A więc uratowałeś życie mojej siostrze - zwrócił się do Lokatego. 
-Na to wychodzi.
-Dzięki. - rzucił się na Hazze . 
-Wow , spokojnie. - zaśmiał się Kędzierzawy. 
Po wszystkim usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy filmy. Powiedziałam bratu , że na razie nie jestem gotowa rozmawiać o tym co wydarzyło się przez ostatni rok. Nie naciskał za co byłam wdzięczna. Lou powiedział , żebym się do niego przeprowadziła na co Harry zareagował głośnym "NIE!" Spojrzałam na niego zdziwiona. No ale nie kłóciłam się o to. Na razie dobrze czułam się u niego i nie miałam zamiaru nigdzie iść. Ufam mu. Mam nadzieje , że tego nie spieprzy. Ok. 21 Lou powiedział , że musi iść. Pożegnał mnie uściskiem i zaproponował zakupy w przyszłym tygodniu . Zgodziłam się wiedząc , że nie mam nic do ubrania. Smutna prawda.  W czasie gdy Harry żegnał się z Lou udałam się na górę , aby się wykąpać. Po prysznicu zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam piżamy . W samym ręczniku ruszyłam do pokoju. Otworzyłam drzwi biodrem ponieważ w rękach miałam ubrania z tego dnia. Po przekroczeniu progu zamarłam , a ubrania upadły mi na podłogę.
-Harry !- pisnęłam na widok chłopaka na moim łóżku . On natychmiast spalił buraka i zasłonił oczy.
-Przepraszam. Chciałem porozmawiać i pomyślałem , że poczekam w pokoju. 
-Nic się nie stało.  Po prostu nie patrz , a ja się ubiorę , ok ?
-Jasne.
Szybko wciągnęłam na siebie piżamę i usiadłam obok Harry'ego.
-Już możesz patrzeć. 
Zabrał ręce , a na jego twarzy gościł wielki uśmiech . 
-Ładniej ci było w tym ręczniku . 
Spaliłam buraka , a potem spuściłam głowę.
-Taa , na pewno.Z tymi wszystkimi siniakami i ranami. 
Chłopak uniósł mój podbródek i spojrzał w oczy. 
-Jesteś  piękna , nie ważne czy z siniakami czy bez. 
Zawstydziłam się na jego słowa. Po chwili popchnęłam go żartobliwie , a on stracił równowagę i upadł na poduszki . 
-Ej. -zaśmiał się i teraz to on mnie przewrócił i przerzucił nogi po obu moich bokach i zaczął mnie łaskotać. 
-Harry , przestań ! - śmiałam się. Po raz pierwszy od tak długiego czasu , szczerze się śmiałam. 
Po chwili przestał , jego twarz znajdowała się milimetry od mojej. Spojrzał w moje oczy i rzekł : 
-Na prawdę jesteś piękna.
Jeju , jakie on ma ładne oczy. Nagle zaczął się przybliżać. Chwila dlaczego ja też się przybliżam ?! Zanim zdążyłam zareagować jego usta dotknęły moich. Całował mnie powoli , jakby niepewny czy go nie odepchnę. Chwila dlaczego ja go nie odpycham ? Dlaczego ja oddaje pocałunek. 
-Harry , ja ...-powiedziałam po chwili delikatnie go odpychając . 
-Tak , masz rację. Sorry , wiem przecież co przeszłaś . Na prawdę ...
-Harry . - powiedziałam łapiąc w ręce jego twarz. - Uspokój się . Chodzi mi o to , że ... Matko .Jestem tutaj kilka dni , byłam bita ki gwałcona , boję się ludzi , a ty mi się podobasz i ciebie się nie boję. Nie wiem dlaczego , ale tak jest . 
Chłopak spojrzał mi w oczy. Mogłam dostrzec iskierki w jego własnych .
-Czyli nie zrobiłem nic źle ? 
-To zależy od tego dlaczego to zrobiłeś . 
-Bo mi się podobasz . -powiedział przysuwając się do mnie- Bo imponuje mi twoja wytrwałość . Bo uwielbiam to jak wpasowujesz się w moje ramiona - owinął swoje ramiona wokół mnie- Bo mimo tego , że znamy się kilka dni zaczynam coś do ciebie czuć. Chcę się tobą opiekować. Chcę wiedzieć , że nic ci nie grozi. Chcę , aby już nigdy to co przechodziłaś przez ten rok się nie powtórzyło . -zbliżył twarz do mojej- Proszę , pozwól mi .
Pokiwałam głową. On uśmiechnął się i złączył nasze usta w pocałunku. Jezu to tak szybko , znamy się kilka dni ,a tu już coś takiego. Wiem , że to może zbyt pochopna decyzja , ale chce się czuć bezpiecznie i jak na razie przy nim mogę tego bezpieczeństwa doświadczyć. 
-Tylko Harry , na pewno ? 
-Tak.
-Wiesz , że związek ze mną nie będzie prosty ? -powiedziałam i poczułam rumieniec wkradający się na moją szyję- po tym co przeszłam nie będzie mi łatwo przełamać się ... Już dziwi mnie , że nie uciekłam po tym pocałunku .  I ja wiem , że ty będziesz mieć swoje potrzeby , a ja ... - przerwał mi wiedząc do czego zmierzam . 
-Nawet więcej nie mów. Nie mam zamiaru być z tobą dla seksu. Nie mam zamiaru się śpieszyć . Chcę pomału poznawać ciebie i twoje nawyki. Boże , dziewczyno czy ty zdajesz sobie sprawę jak ty mnie zmieniłaś w ciągu tych kilku dni ? 
Spojrzałam na niego wzrokiem typu "Proszę kontynuuj "
-Wcześniej byłem typem ,który miał dziewczynę na jedną noc. Nie interesowały mnie uczucia innych. A teraz ? Chcę się tobą zaopiekować. Kiedyś Zayn powiedział , że żadna mnie nie usidli. Jak widać każdy może się mylić. 
Przytuliłam go mocno. Miło słyszeć coś takiego.
-To znaczy , że będziesz moją dziewczyną ? 
-Tak. - uśmiechnęłam się do niego. - A teraz mów o czym chciałeś pogadać ? 
-Co ? - spojrzał na mnie zdezorientowany . 
-No powiedziałeś , że przyszedłeś tutaj bo chciałeś pogadać. Wiec mów.
-A tak. Lou zauważył jak zachowuje się w stosunku do ciebie i ostrzegł mnie , że jeśli cię zranię to skończę 3 metry pod ziemią. 
-To uroczę . -powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek . Mój chłopkach. Jakie to fajne. Zwłaszcza po tym roku. Apropos. Wiem , że ten związek nie będzie prosty , ale będę się starać. 
Przypomniała mi się jedna rzecz , która zobaczyłam gdy oglądałam ostatnio dom. 
-Skoro jestem twoją dziewczyną to powiesz mi dlaczego masz w garażu praktycznie same auta wyścigowe ? - powiedziałam unosząc jedną brew. Poczułam jak chłopak się spina . Tak naprawdę podejrzewałam o co chodzi , ale musiałam usłyszeć to z jego ust. 
-Yyy , nie wiem o czym mówisz ? 
-Hazz nie udawał debila. Wiem , że się ścigasz . 
-CO ?!
- Powiedzieć ci mały sekret ? - wyszeptałam do jego ucha- Też się ścigałam . 
-I znowu , co?!
-No tak . Uwielbiam to uczucie , kiedy adrenalina krąży w twoich żyłach. To był sposób , aby odreagować sytuację w domu. 
-Od kiedy się ścigasz ? - spojrzał na mnie już lekko rozluźniony.
-Zaczęłam dwa lata temu , ale przez to porwanie nie jeździłam rok . 
-OMG ... Moja dziewczyna się ściga ... Moja dziewczyna się ściga ! - krzyknął i rzucił się na mnie z przytulasem. 
-Już się uspokój. -uśmiechnęłam się do niego. Ziewnięcie opuściło moją buzie.
-Jesteś zmęczona ? Idź spać jutro porozmawiamy . - powiedział i dał mi buziaka w policzek. 
-Dobranoc Harry.
-Dobranoc.-posłał mi ostatni uśmiech zanim wyszedł. Zasnęłam uśmiechając się do siebie. Nareszcie zaczyna być lepiej. 
*
-Nie !
Znowu obudziłam się z krzykiem. Mój oddech był  ciężki i nie równy.  Wiedziałam , że nie dam rady zasnąć. Wstałam i udałam się do pokoju Harry'ego. Delikatnie uchyliłam drzwi i zobaczyłam mojego chłopaka słodko śpiącego . Na palcach podeszłam do łóżka i delikatnie szturchnęłam Loczka w ramię.
-Harry. - szepnęła. Nie zareagował. -Hazz.- powiedziałam głośniej.
Chłopak otworzył oczy. Zamrugał kilka razy , aby przystosować się do ciemności . Po chwili jego wzrok spoczął na mnie 
-Lea ? Co się stało ? - powiedział siadając i przecierając oczy. 
-Miałam koszmar. - powiedziałam szeptem- Mogę spać z tobą ? 
-Oh , jasne. - powiedział i posunął się robiąc mi miejsce . Po chwili leżałam obok niego a on przytulał mnie do swojego ciepłego ciała. 
-Śpij spokojnie, jestem tutaj. - usłyszałam jeszcze cichy szept Harry'ego zanim zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko. Z opóźnieniem , ale dodaje. Mam nadzieję , że się spodoba. Wczoraj miałam urodzinki , jej! Komentujcie i do następnego Kelsey :*

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 3

Wieczorem Harry zaproponował , że zamówi pizze i obejrzymy film. Kiedy pizza została dostarczona wzięliśmy szklanki z colą i usadowiliśmy się w salonie przed wielką plazmą. Harry włożył jakiś film do odtwarzacza i już po chwili na ekranie ukazały się napisy początkowe. Właśnie brałam łyk napoju kiedy ukazał się tytuł. "Szybcy i wściekli". No ja pierdole... Poważnie? Ten na górze chyba nie źle się bawi. Ale to , kurwa wcale nie jest śmieszne. Nie mógł wybrać na przykład "Mój przyjaciel Hachiko " ?  Postanowiłam jednak wytrwać i pooglądać film do końca. O matko . Kiedy oglądałam te wszystkie samochody i słyszałam ten ryk silnika ... Ahh , chcę się przejechać ! Z moich myśli wyrwał mnie Harry , który poinformował mnie o końcu film. Podziękowałam za posiłek i miło spędzony wieczór i udałam się na górę. W łazience wzięłam kojący prysznic i wyszczotkowałam zęby. Ubrałam szybko jakieś piżamy ,które zostawiły dla mnie Perrie i Eleonor i udałam się do pokoju. Wsunęłam się na łóżko pod ciepłą pościel i niemal od razu zasnęłam. 

*
Rano obudziłam się przez zatkany nos. No pięknie jeszcze tego mi brakowało. Wygrzebałam się z cieplutkiego łożka i  ruszyłam na dół. Jak się okazało po kuchni już krzątał się Kędzierzawy . 
-Hej.- o kurde ... To nie mógł być mój głos .Dopiero teraz poczułam jak boli mnie gardło. Harry odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie z troską.
-Hej ,dobrze się czujesz ? 
-Chyba się przeziębiłam .
Chłopak podszedł do mnie i położył dłoń na moim czole. Wzdrygnęłam się na ten kontakt , ale nie odsunęłam się.
-Jesteś rozpalona. Poczekaj.-powiedział i odwrócił się szukając czegoś w szafkach . Po chwili wyciągnął  z niej jakieś tabletki i podał je mi , po chwili podał mi również szklankę wody.- Weź to , powinno pomóc. Idź do łóżka , a ja ci zaraz przyniosę śniadanie i ciepłą herbatę. 
Zrobiła tak jak kazał i już po chwili grzałam się w ciepłym łóżeczku. Kurczę zapomniałam poprosić Harrego o chusteczki . Okazało się , że nie potrzebnie się martwiłam bo razem ze śniadaniem chłopak przyniósł także opakowanie chusteczek. Cały dzień przeleżałam w łóżku smarkając i kichając co pięć minut.
*
Na drugi dzień było już zdecydowanie lepiej. Zaraz po wstaniu z łóżka udałam się do łazienki w celu wykąpania się. Po zdjęciu ubrań zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. Niektóre siniaki zniknęły inne dopiero znikały tak samo jak rany. Jednak uraz psychiczny pozostawał. Po prysznicu ubrałam się i zeszłam po schodach. W kuchni Harry jak zwykle robił już śniadanie . Usiadłam przy wysepce kuchennej i wziełam w dłonie szklankę soku pomarańczowego , którą chłopak podsuną mi pod nos. Po chwili dostałam również pyszne tosty francuskie.
-Jak się spało ? - zapytał brunet.
-Całkiem dobrze. Czuję się już lepiej. 
-To wspaniale. -Harry uśmiechną się ukazując dołeczki w policzkach. Nabrał na drugi talerz własną porcję śniadania i usiadł na przeciwko mnie. -Wiesz Lea ,nie mówiłaś nic o swojej rodzinie ...
Przerwałam mu w pół zdania.
-To dla tego , że tak naprawdę moja rodzina była do dupy. Moja matka zmarła gdy miałam 5 lat , ojciec od tamtego czasu pije i ćpa , a mój brat jak tylko skończył 18 lat poszedł z domu i tyle go widziałam. Co prawda zapewniał mnie , że któregoś dnia mnie z tamtąt weźmie , ale do tej pory go nie widziałam. 
-Oh... Sorry nie wiedziałem.
-Nic się nie stało. -posłałam mu delikatny uśmiech.
-Posłuchaj ,wieczorem przychodzą do mnie koledzy , czy to jest okey ? -spytał spoglądając na mnie.
-Wiesz to twój dom , rób co chcesz. 
-Ale nie przeszkadza ci to ?
-Nie Harry , ja najwyżej będę na górze.
-Okey. 
*
Po śniadaniu poprosiłam Harrego o pożyczenie laptopa i usiadłam w ogrodzie słuchając muzyki i czytając jakąś książke online.Doszłam do 15 rozdziału kiedy zaburczało mi w brzuchu. Odłożyłam urządzenie na leżak , a sama udałam się do kuchni. Zaczęłam robić sobie kanapkę kiedy do kuchni wszedł Harry.
-Zgłodniałaś co ? - wyszczerzył się.
-No , tak trochę. A o której mają być twoi znajomi ? 
Brunet spojrzał na zegarek na swojej ręce a potem na mnie.
-Za godzinę i w sumie to przyjdzie tylko jeden kolega . 
-Aha spoko.
Po zrobieniu kanapki udałam się do salonu razem z Harry . Postanowiliśmy pooglądać telewizje. Byliśmy w trakcie oglądania Love Actually kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi . Kędzierzawy poszedł otworzyć . Po chwili wrócił do salonu a za nim wszedł szatyn o niebieskich oczach. Moje serce stanęło . O ja pierdole ...
-Louis ?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Hej. Oto nowy rozdział. Wiem , że , krótki , ale był pisany na szybko . Za to postaram się dodać następny jeszcze przed końcem roku. Mam nadzieję , że się spodoba. Komentujcie Kelsey :D

wtorek, 19 listopada 2013

Zwiastun

Hej. Słuchajcie rozdział jest w trakcie pisania. A tak na poczekaniu daję wam zwiastun .Dziękuje serdecznie Caroline Storan , która go wykonała. Mam nadzieję , że się wam spodoba .Piszcie w komentarzu co o nim sądzicie.

A tak swoja drogą , już się nie mogę doczekać nowej płyty , asdfgh !!! Jaram się. Dobra to do kolejnego rozdziału. Kelsey :*

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 2

Siedziałam w ciemnej piwnicy czując ocierające się o moje nadgarstki łańcuchy . Wszystko mnie bolała , a przez ciało co chwilę przechodziła fala dreszczy spowodowanych zimnem i strachem. Ile jeszcze będę w stanie to wytrzymać ? To pytanie zadaję sobie już od dłuższego czasu. Czasami myślę , że wolałabym umrzeć, że śmierć byłaby najlepszym co mi się może przytrafić . Zastanawiam się dlaczego mu zaufałam ? 
 Usłyszałam zgrzyt zamka , a po chwili do pomieszczenia wpadło słabe światło z korytarza. W drzwiach ujrzałam tak znienawidzona prze ze mnie twarz .  Powoli do mnie podszedł  i przykucną. Wyciągnął w moim kierunku dłoń z paczką zapałek i i pomachał mi nią przed twarzą.
-Co ty na to , aby się zabawić ? -szyderczy uśmiech zagościł na jego twarzy. Szybko pokręciłam przecząco głową , czując łzy w kącikach oczu. Moje nadgarstki były przykute łańcuchami do rury ,a on korzystając z tego , że i tak nie ucieknę zaczął swoją grę. Odpalił jedną zapałkę i parzył moje dłonie. Próbowałam szarpać nadgarstkami co tylko potęgowało ból.
-Proszę przestań. To boli. - płakałam i krzyczałam. 
-Lea !
-Przestań ! Nie !
-Lea , proszę obudź się. 
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harry'ego , który mocno trzymał moją dłoń. 
-Co się stało ? - nie odpowiedziałam , tylko zabrałam swoją dłoń. Nie lubiłam żadnego kontaktu fizycznego z ludźmi , a tym bardziej z płcią przeciwną. -Lea ? 
-Przepraszam , nie chciałam Cię obudzić. - wymamrotałam cicho, wierzchem dłoni ocierając łzy , które mimo wszystko nadal znajdywały drogę ujścia z moich oczu.
-Nie masz za co przepraszać . -powiedział- Ej , nie płacz. -chciał otrzeć moje łzy , ale się odsunęłam.- Co ci się śniło ? 
Zamarłam . Strach zawładnął moim ciałem . Moje dłonie były jak z lodu. Łzy spływały po twarzy niczym wodospad. Moje płuca nie nadążały z pobieraniem powietrza. 
-Ej , ej. Uspokój się . -powiedział Harry , a kiedy zobaczył , że to nie pomaga przyciągnął mnie do uścisku. Zaczęłam się szarpać i jeszcze mocniej płakać , ale on tylko wzmocnił uścisk wokół mojego drobnego , poranionego ciała. Gładził mnie po plecach , szepcząc uspokajające słowa.- Już jest ok. Jesteś bezpieczna. 
Poczułam jak Harry delikatnie kładzie się ze mną . Wtuliłam się mocniej w niego. Moje powieki stały się ciężkie. Zanim zasnęłam zdołałam jeszcze usłyszeć słowa Harry'ego  :
-Nie wiem co ci się stało , ale jak znajdę tego , kto jest za to odpowiedzialny , to przysięgam ,że go zabiję. 
*Rano*
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez nie zasłonięte okno. Delikatnie się przeciągnęłam , ponieważ jeszcze niektóre ruchy sprawiały mi ból. Poczułam słodki zapach , który prawdopodobnie pochodził z kuchni . Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Taa ... I gdzie teraz ? Ten dom jest ogromny. Mój brzuch zaburczał domagając się jedzenia. Kierując się zapachem zeszłam na dół , gdzie po chwili odnalazłam kuchnię. Zauważyłam naleśniki , które stały sobie na stole. Podeszłam i wzięłam sobie jednego. O matko. Jak ja dawno nie jadłam nic tak dobrego. Nagle ktoś delikatnie złapał mnie w pasie. Przestraszona upuściłam naleśnika i zaczęłam piszczeć. Odwróciłam się i zauważyłam Harry'ego w samych spodniach od dresu. Zasłoniłam sobie oczy i znów zaczęłam piszczeć.
-Boże , uspokój się. To tylko ja. Nie chciałem Cię przestraszyć.
-Mógłbyś ubrać koszulke ? -zapytałam cały czas mając zasłonięte oczy.
-Och. Ok.-odpowiedział i wyszedł by po chwili wrócić z ubraną koszulką.- Pomyślałem , że będziesz głodna , więc zrobiłem śniadanie. 
-Dzięki to miłe.
Podszedł do mnie i delikatnie złapał za dłoń, ale natychmiast ją zabrałam.
-Dlaczego wtedy uciekałaś ?- zapytał i spojrzał mi w oczy.
-Nie chcę o tym rozmawiać. -burknęłam pod nosem.
-Całą noc masz koszmary, płaczesz , jesteś cała posiniaczona, Bóg wie co jeszcze ! Całą noc siedziałem przy tobie, znalazłem cię, chcę ci pomóc , a ty zachowujesz się tak ...
-A ty zachowywałbyś się inaczej gdybyś przez rok był regularnie bity i gwałcony ?! - wypowiedziałam te słowa zanim zdążyłam to przemyśleć. Patrzyłam jak jego oczy rozszerzają się w niedowierzaniu . Poczułam jak pod powiekami zaczynają zbierać mi się łzy więc szybko pobiegłam na górę do "mojego" pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko płacząc. Wszystkie złe wspomnienia zaczęły wracać powodując mój niekontrolowany płacz. Nie rozumiem dlaczego powiedziałam to Harry'emu. Właściwie to wykrzyczałam i to niekontrolowanie . Usłyszałam jak drzwi się otwierają ,a po chwili poczułam jak materac ugina się pod czyimś ciężarem. 
-Przepraszam.-wyszeptał.
-Przecież nie wiedziałeś . -usiadłam na łóżku ocierając łzy. 
-Ja... Nie powinienem był naciskać. Słuchaj chcesz mi o tym powiedzieć ?
-Harry , proszę. Nie rozmawiajmy o tym. 
-Dobrze. - powiedział i próbował mnie złapać za dłoń , ale znów ją zabrała.
-Ja wciąż mam kłopoty z kontaktem z innymi ludźmi. -spuściłam głowę- Ja nawet nie chcę spoglądać w lustro. Brzydzę się sobą.
-Przestań . Chcę ci pomóc . -wyszeptał łapiąc moją dłoń w swoją większą.- Tylko mi pozwól. -spojrzał w moje oczy. Nie wiem dlaczego , ale pokiwałam głową na "Tak" . Otarł moje łzy. Swoją droga nie wiedziałam , że ciągle płacze. Mój brzuch dał dosyć głośno o sobie znać . Harry zaśmiał się cicho.- Chodź jeść.
Zeszliśmy na dół , usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy w ciszy jeść naleśniki.Po skończonym posiłku Harry pozbierał naczynia i włożył je do zmywarki. 
-Słuchaj , Eleanor z Perrie zostawiły ci kilka rzeczy także jakbyś chciała możesz iść się wykąpać i przeprać . 
-Um ... Ok. Możesz mi pokazać gdzie jest łazienka ? -spytałam.
-Jasne , chodź za mną. 
Harry zaprowadził mnie do ogromnej łazienki , ale z tego co zauważyłam to nie jest ta sama co ostatnio . Dał mi czyste ubrania oraz ręcznik i opuścił pomieszczenie mówić jeszcze : 
-Jakbyś mnie potrzebowała to wołaj. -pokiwałam głową na znak , że go słucham i już po chwili próbowałam ściągnąć ubrania. Niestety skończyło się tylko i wyłącznie na próbach. Ciało ciągle okropnie mnie polało. Pewna myśl przeszła mi prze głowę . Zaczerwieniłam się , ale za chwilę zaczęłam się trząść . Nie mogę go przecież poprosić o pomoc. Prawda ? Ale muszę się wykąpać. 
-Harry ? -wychyliłam delikatnie głowę z łazienki. Zauważyłam brązową czuprynę wyłaniającą się z pokoju na przeciwko . 
-Tak ? 
-Posłuchaj , bo ja chciałam się wykąpać i ... -spuściłam głowę czując , że moje policzki płoną- Bo mnie wciąż wszystko boli ... 
-Spokojnie , rozumiem. Chodź. -złapał moją dłoń i razem weszliśmy do łazienki. Harry złapał za końce mojej koszulki i spojrzał mi w oczy , w których na pewno zobaczył strach.- Spokojnie. Wiesz , że nic ci nie zrobię. A teraz pomału ręce do góry. 
Wykonałam jego polecenie , ściągną moją koszulkę, a potem spodnie. Skrzywił się patrząc na mnie. Momentalnie poczułam ukłucie w sercu.
-Wiesz , sama się sobą brzydzę nie musisz mnie dobijać swoją miną. -wyszeptałam spuszczając wzrok. Poczułam jego palce pod moim podbródkiem , a po chwili podniósł moja głowę , abym na niego spojrzała.
-Nie o to chodzi . Po prostu te rany są okropne. Nie wiem jak ktoś mógł Ci , coś takiego zrobić. Jaki facet biję kobietę ?! - Harry się zdenerwował.- Poradzisz sobie z kąpielą ? 
-Tak . Dziękuje. - powiedziałam , a chłopak skiną głowa i wyszedł zostawiając mnie samą. 
Ściągnęłam bielizną i weszłam pod prysznic. Strumień ciepłej wody uderzył o moje obolałe ciało , przyjemnie rozluźniając mięśnie. Po szybkim prysznicu wytarłam delikatnie ciało puszystym ręcznikiem . Ubrałam ubrania które leżały obok . Pewnie to te , o których mówił Harry. Wyszłam z łazienki uprzednio wrzucając brudne ubrania do kosza na pranie. Weszłam do "mojego" pokoju i zauważyłam Harry'ego , który siedział na łóżku i zawzięcie z kimś SMS'ował. Gdy mnie zauważył schował telefon i zapytał : 
-Lepiej ? - na początku nie załapałam o co mu chodzi , ale po chwili odpowiedziałam 
-Tak . Już tak nie boli. Najgorszy jest ból psychiczny. Harry mogę zadać ci pytanie ? 
-Jasne.- odrzekł i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam i spojrzałam na niego . 
-Czym ty się tak w ogóle zajmujesz ? - zauważyłam jak chłopak na chwilę znieruchomiał , a po chwili przybrał na twarz sztuczny uśmiech.
-Niczym szczególnym. Naprawiam samochody w warsztacie mojego wujka. A czemu pytasz ? 
-Wiesz , masz bardzo ładny i duży dom. Byłam po prostu ciekawa. A właśnie. Jak duży jest ten dom ? - Harry spojrzał na mnie i cicho się zaśmiał.
-Tak właściwie to wcale nie jest duży. Pięć dużych sypialni , dwa małe pokoje , dwa salony , na górze i na dole , kuchnia , 3 łazienki i basen w ogrodzie. 
Wytrzeszczyłam oczy na jego słowa . OMG i on mi mówi , że on nie jest duży ?! Harry widząc moją minę zaczął się jeszcze głośniej śmiać.
-I chcesz mi powiedzieć , że to wszystko z pieniędzy , które zarabiasz u swojego wuja ? - chłopak zmieszał się. 
-Można tak powiedzieć. 
-Co ? 
-Słuchaj to nie jest teraz ważne . Kiedyś Ci opowiem. - powiedział spuszczając głowę.
- Rozumiem to nie moja sprawa , bo prostu byłam ciekawa. - powiedziałam kręcąc głową .
-Nie o to chodzi. Po prostu na razie nie mogę o tym mówić. 
-Och ... Ok. - popatrzyłam na niego z błyskiem w oku.- To jak ? Pokarzesz mi ten ogród ? 
-Jasne. 
Harry poprowadził mnie na dół , poprzez salon i wielkie szklane drzwi. Gdy wyszliśmy na zewnątrz staliśmy na drewnianym tarasie. Widok na ogród był piękny. Ogród sam w sobie był duży , a na środku był basen. Ciepłe promienie słoneczne odbijały się w tafli wody . No tak , w końcu mamy lipiec
-Wow.- zdołałam wydusić.
-Żadne "Wow" . Chodź lepiej. -złapał mnie za dłoń i pociągnął na leżak podczas , gdy on znikną w domu. Po chwili wrócił z dwiema szklankami z sokiem pomarańczowym. Mmm ... Mój ulubiony.
-Proszę. -powiedział stawiając przede mną szklankę z sokiem , a sam usiadł obok mnie. 
-Opowiedz mi coś o sobie . -odrzekł Harry po chwili ciszy.Zamyśliłam się i w końcu powiedziałam.
-Hmm ... Cóż , nazywam się Lea Brooks, mam 18 lat , wychowałam się i mieszkałam w Holmes Chapel . Zresztą sam tutaj mieszasz. Moje życie było super. To pewnego jebanego dnia , w którym wszystko się posypało. Mój przyjaciel zginął , mnie porwali i przez ostatni rok moje życie było piekłem.-dokończyłam drżącym głosem.- A wszystko prze ze mnie i moją głupotę oraz pasję. 
-Hej spokojnie. - mówił Harry.- O co chodzi z ta pasją . 
Spojrzałam na niego z przerażeniem. Nie mogę mu powiedzieć. 
-A nic takiego. -zbyłam go i szybko zaczęłam sączyć swój sok. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto długo wyczekiwany rozdział. Sorka za zwłokę (i za to , że jest krótki) , ale musiałam się uczyć . Mam nawał nauki i jeszcze mama zaczęła mi grozić , że jak nie poprawię ocen to mi odetnie internet . Także sami rozumiecie. Mam nadzieję , że rozdział się spodoba. Do następnego i komentujcie :*

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 1

Perspektywa 3 os.

Po domu rozniosło się donośne walenie w drzwi. Szczupła i zgrabna brunetka udała się w kierunku drzwi ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Było kilka minut po 23 , a przecież chłopcy mieli wrócić po pierwszej. Pukanie do drzwi się nasilało . Dziewczyna złapała za klamkę i powoli otworzyła drzwi. Widok jaki zastała za drzwiami kompletnie ją zszokował.
-Boże , Harry co się stało ?! Kto to jest ?! I co ty tu robisz ?! Powinieneś teraz kończyc wyścig !
Chłopak który stał na zewnątrz z nieprzytomną dziewczyną na rękach tylko posłał jej wrogie spojrzenie.
- Cholera,zamknij się Eleanor. Myślisz , że nie wiem ?! Przepuść mnie to wszystko ci opowiem.
Brunetka zrobiła tak jak poprosił ją chłopak z burzą czekoladowych loków na głowie i zielonymi oczami. Kędzierzawy natychmiast przekroczył próg i udał się w stronę salonu , gdzie położył dziewczynę na sofie i usiadł obok niej.
-Hazz powiesz mi w końcu co się dzieje ? - powiedziała zdenerwowana brunetka , która wkroczyła do salonu zaraz za chłopakiem.
-Ja pierdole co tu dużo gadać. Ścigałem się , byłem już koło tego zakrętu , wiesz w tym lesie co raz zgubiliśmy Niall'a. i nagle ona wyskoczyła mi na jezdnie. Zacząłem hamować , a ona jak gdyby nigdy nic sobie zemdlała. Kurwa , przez tą dziwkę przegram wyścig. Ale przecież nie mogłem jej zostawić w takim stanie .
-Harry uspokój się !- wrzasnęła Eleanor.-Wdech , wydech. Spokojnie.
-Sorry, ale wiesz ile ten wyścig dla mnie znaczył. Zresztą weź telefon i zadzwoń po chłopaków, ja ją zaniose na górę do pokoju. A gdzie jest Perrie  ?-mówiąc to wziął nieznajomą na ręce i ruszył z nią w kierunku schodów prowadzących na piętro.
-Powinna być na górze. Pewnie zasnęła , albo płaczę bo zaczęła oglądać Titanica. -Harry tylko zaśmiał się pod nosem . Wszedł do pokoju gościnnego i położył dziewczynę na łóżku . Chwilę po nim do pokoju weszła Eleanor z Perrie.
-Boże ! Harry co jej zrobiłeś ?!-wrzasnęła zszokowana blondynka.
-Kurwa , zawsze ja. -mrukną pod nosem.-Nic jej nie zrobiłem. Nawet nie wiem co jej jest.
-Jezu ona jest cała posiniaczona.-Perrie patrzyła na nią z niedowierzeniem -Cholera , czy to krew ? - mówiąc to wskazała na jej ubrania.
-Kurwa. Eleanor przynieś apteczkę i opatrzcie ją . Zajmijcie się nią dopóki się nie obudzi , a ja pójdę na dół i zaczekam na chłopaków.
*godzinę później*
Chłopcy wraz z Harrym siedzieli w salonie i zastanawiali się co zrobić z nieznajomą. 
-Wiecie co , bo ja od dłuższego czasu mam ochotę na kebaba i ...-zaczął Niall , ale Louis mu przerwał.
-Powaliło Cię . Przecież nie możemy jej zjeść. 
-Ale ja wcale ...- chłopak miał dokończyć kiedy po domu rozległ się przeraźliwy krzyk , a po schodach niemal natychmiastowo zbiegła Perrie. 
-Niech zgadnę , obudziła się ? - zapytał obojętnym tonem Harry.
-Taa ... Może idź tam i jej wszystko wyjaśnij.
Chłopak z burzą loków niechętnie , ale wstał i ruszył do pokoju, w którym znajdowała się dziewczyna. Po przekroczeniu progu ujrzał nieznajomą dziewczynę skuloną na łóżku i trzęsącą się ... ze strachu? Na przeciwnym końcu łóżka siedziała Eleanor , która starała się ją uspokoić , ale to wyglądało jakby do dziewczyny nic nie docierało. Harry po raz pierwszy spotkał się z takim widokiem. Cała złość , którą obdarzał dziewczynę wyparowała. Był na nia wkurwiony za to , że przez nią przegrał ważny wyścig ,ale gdy tylko ją zobaczył nie mógł na nią nakrzyczeć. Powoli podszedł do łóżka i kucną obok niej kładąc jej rękę na kolanie. Nieznajoma natychmiast podniosła oczy , które gdy tylko spoczęły na chłopaku przybrały rozmiar pięcio-złotówek i dziewczyna odskoczyła od niego jak oparzona , a z jej oczu zaczęły lecieć łzy. 
-Ej , spokojnie .. - zaczął Harry próbując znów zbliżyć rękę do szatynki. Niebieskooka zatrzęsła się .
-Zostaw mnie . Proszę.- wyszeptała cichu przez łzy. Brunet poczuł dziwne ukłucie w klatce kiedy to powiedziała. Nie zrozumiał dlaczego wgl. przejmuję się tą dziewczyną. Przecież jest Harry'm Styles'em , największym flirciarzem i największym dupkiem jakiego znają dziewczyny w Holmes Chapel. Miał opinie jako facet , który ma dziewczynę na jedną noc. Tak na prawdę nigdy nie miał prawdziwej dziewczyny. 
Kędzierzawy odwrócił się chcąc znaleźć wsparcie u Eleanor , ale jej nie było.Westchną ciężko i znów spróbował złapać kontakt z szatynką.
-Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Jestem Harry. - powiedział starając się brzmieć delikatnie. Dziewczyna spojrzała niepewnie na niego.
-Lea.- wyszeptała ocierając policzki.-Możesz mi powiedzieć co tutaj robię  ?
Harry lekko się zmieszał. Nie wiedział czy może powiedzieć dziewczynie całą prawdę , a zwłaszcza tą część o wyścigach.
-Jechałem samochodem kiedy nagle wyskoczyłaś na jednię , a potem zemdlałaś. Nie chciałem zostawić cię samej więc wziąłem cię tutaj do siebie.
-Och.-Lea zdołała tylko tyle wydusić.-Przepraszam nie chciałam robić kłopotu. Ja zaraz stąd sobie pójdę. Dzięki za pomoc.- powiedziała po czym wstała, ale zachwiała się na nogach . Na szczęście Harry ją złapał.
-Nie tak szybko księżniczko. Jesteś zbyt osłabiona i z tego co widzę to też poraniona i posiniaczona. Boże dziewczyno co ci się stało ? - ostatnie zdanie praktycznie wyszeptał. 

Perspektywa Lea'i
Gdy tylko zadał to pytanie w moich oczach natychmiast pojawiły się łzy , które chwilę później spływały po policzkach.
-Ja... Nie chcę o tym rozmawiać. Z resztą nic mi nie jest. - on tylko spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-Pierdol , pierdol , ja posłucham. Zawołam Eleanor i Perrie , one dadzą ci jakieś ciuchy na przepranie i pokarzą Ci łazienkę.-powiedział i wyszedł z pokoju nie dając mi szansy na zaprotestowanie. Kurwa . Jestem w jakimś obcym domu , jakiegoś chłopaka , którego nie znam. Boję się. Po tym roku , mam dość. Moja psychika jest na wyczerpaniu. Moje użalania się nad sobą przerwał dźwięk drzwi przez , które weszły dwie dziewczyny. Brunetka i blondynka. 
-Hej , jak się czujesz  ?- zapytała ta druga.
-Um... Chyba dobrze. -wyszeptałam przestraszona. 
-Spokojnie , nic ci nie zrobimy. Przyniosłyśmy Ci ubrania na zmianę i chcemy ci pokazać łazienkę. Chodź za nami. - zrobiłam jak prosiły. Na przeciwko pokoju , w którym się znajdowałam była łazienka. W sumie całkiem blisko. Dziewczyny dały mi jakieś ciuchy i ręcznik oraz kazały przyjść do pokoju , gdy już skończę. Weszłam do pomieszczenia. Łazienka była duża i przestronna . Wydaję mi się , że temu chłopakowi nie brakuje kasy. Zaczęłam ściągać z siebie moje brudne i podarte ciuchy. Gdy to zrobiła zaczęłam się przyglądać w lustrze , które było na ścianie. Kiedy tylko ujrzałam moje odbicie chciało mi się płakać. Całe moje ciało było w siniakach , zadrapaniach. Miałam też kilka głębszych ran , z których ciągle sączyła się krew. Jednym słowem wyglądam okropnie. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda zaczęła przemywać moje ciało. Dawno nie zaznałam takiej kąpieli. Po skończonym prysznicu osuszyłam swoje ciało i włosy. Zauważyłam , że krew juz tak bardzo się nie sączy. Ubrałam szare spodnie dresowe i białą bokserkę , która dały mi dziewczyny i ruszyłam do pokoju. Drzwi były uchylone , a zza nich dobiegały głosy blondynki i brunetki.
-Co ona musiała przejść.
-Dokładnie. Wygląda jak zmaltretowana. 
Na samo wspomnienie znów zachciało mi się płakać, ale postanowiłam być silną. Przestałam podsłuchiwać i weszłam do pokoju. Dziewczyny natychmiast zamilkły.
-Yyy ... Dziękuje za ubrania. -powiedziałam cicho.
-Nie ma za co.- rzuciła blondynka- Swoją droga jestem Perrie , a to Eleanor.- wskazała na brunetkę , która tylko się uśmiechnęła.
-Lea. - tylko tyle wydusiłam. 
-Posłuchaj może jestes głodna , albo coś ? 
-Nie , dziękuje. 
W tym momencie do pokoju wszedł Harry .
-Dziewczyny, chłopaki was wołają . Mówią , że już jedziecie. 
-Och. Okej .  To na razie Hazza. Pa Lea. Trzymaj się.-pożegnały się i wyszły.
Chłopak spojrzał na mnie i usiadł na krańcu łóżka , na którym aktualnie siedziałam. Ja automatycznie się odsunęłam. 
-Spokojnie. Ja tylko chcę porozmawiać. Nie musisz się mnie bać.
Ja jednak tylko spojrzałam na niego niepewnie. Westchną ciężko. 
-Posłuchaj chcę się czegoś o tobie dowiedzieć. Czemu tak wyglądałaś , czemu uciekałaś , bo sądze , że uciekałaś i czy masz jakąś rodzinę  ?
Ja tylko spuściłam wzrok. Nie chcę gadać o ani jednej z tych rzeczy. Chłopak sfrustrowany przejechał dłonią po swoich lokach.
-Kurwa , ja Cię ratuje. Staram Ci się pomóc. Pozwalam zamieszkać , zawalam jeden z najważniejszych wyścigów , a ty nawet nie raczysz odpowiedzieć na moje jebane pytania. -wyrzucił wkurzony. Zaczęłam się bać.- Cholera , jestes taka trudna. -mrukną pod nosem . Ja ? Trudna ? Weź nie pierdol. Jak byś przeszedł to co ja to tez byś się tak zachowywał. Ale chwilę . Co on powiedział ? Wyścig ? 
-Chwilę , czy ty powiedziałeś wyścig ? - szepnęłam podnosząc na niego wzrok. Chłopak się zmieszał i wstał.
-Nie . Lepiej idź juz spać . Pewnie jesteś wykończona. W razie potrzeby będę obok. - rzuciła na odchodne i wyszedł zamykając za sobą drzwi. 
CO TO KURWA BYŁO ?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i pierwszy rozdział . Sorry za błędy , ale pisałam ko o 2 nad ranem i nie mam czasu go sprawdzić bo się spieszę. Mam nadzieję , że się spodoba. Komentujcie <33

środa, 21 sierpnia 2013

Prolog

Perspektywa Lea'i
*
Przedzierałam się przez gęsty las co chwilę oglądając się za siebie. Nie obchodziło mnie to , że ledwo trzymam się na nogach , to , że jestem cała obolała , poraniona i posiniaczona ,  albo to że nie mam bladego pojęcia gdzie jestem. Najważniejsze było to , aby uciec jak najdalej. Oglądnęłam się po raz kolejny by sprawdzić czy ktoś jest za mną . Nie zauważyłam wystającego korzenia , potknęłam się i upadłam . Moje i tak już brudne, zakrwawione i podarte ciuchy wyglądały jeszcze gorzej po spotkaniu z mokrą ziemią w lesie. Mimo , że nie miałam siły musiałam jak najszybciej się podnieść i uciekać dalej. Podniosłam się i słaniając się na nogach biegłam dalej. Te obrazy , ani na chwilę nie chciały opuścić mojej głowy. W moich oczach znów pojawiły się łzy, ale wiedziałam , że jeśli będę biec dalej to uda mi się i będzie dobrze. Świat zaczął wirować , ale to pewnie z wyczerpania. Nagle ujrzałam , że las jest oddzielony drogą. Wbiegłam na drogę ledwo kontaktując. Zobaczyłam światła jakiegoś samochodu , który pędził z dość dużą prędkością . Gdy światła reflektorów padły na mnie samochód zaczął gwałtownie hamować . Nie wiedząc czy to ON mnie znalazł czy to ktoś obcy po prostu zemdlałam z wyczerpania .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i prolog mojego drugiego opowiadania , które jest Fanfictionem . Mam nadzieje , że polubicie je równie mocno co poprzednie , a może nawet bardziej. Komentujcie Kelsey <33